"Tamte dni, tamte noce" to druga przeczytana przeze mnie książka poruszająca wątek pary jednopłciowej. Oznacza to, że nie często zdarza mi się sięgać po taką tematykę w literaturze. Powieść André Acimana opowiada historię niespodziewanego i intensywnego romansu, między dwoma młodymi mężczyznami. Historię, którą w trzech słowach można opisać następująco: bliskość, pożądanie i namiętność.
Elio jest siedemnastoletnim młodzieńcem spędzającym wakacje w rodzinnym domu we Włoszech. Jego ojciec, profesor literatury, co roku zaprasza do współpracy rezydentów mających pomóc mu w podstawowych obowiązkach, a jednocześnie rozwijać swój warsztat pisarski. Tego roku do rezydencji przyjeżdża dwudziestoczteroletni Amerykanin Oliver. Elio i nowego, letniego gościa, już od pierwszych chwil znajomości łączy fascynacja. Początkowo obaj starają się ją ukryć i udają obojętność. Jednak gorące, wakacyjne tygodnie mogą wiele zmienić i odmienić uczucia bohaterów przez wiele przypadków, pozwalając im przeżyć namiętny romans oraz doświadczyć kompletnej bliskości.
"Tamte dni, tamte noce" to powieść, którą zapamiętam ze względu na trzy
aspekty. Pierwszym jest duszny, włoski klimat, który niejednokrotnie
sprawiał, że czułam się jakbym razem z bohaterami spędzała leniwe
popołudnia nad basenem, biegła o poranku wdychając śródziemnomorskie
powietrze czy uczestniczyła w jednej z wycieczek rowerowych. Letni
nastrój budowały także zapachy: wina, owoców czy jedzonych każdego dnia
przez domowników posiłków. Drugi aspekt to rodzaj narracji. Narratorem
jest Elio i to z jego perspektywy poznajemy całą historię. Jednak nie
jest ona budowana na wartkiej akcji, gdyż takowa zajmuje tutaj
drugorzędne znaczenie. Pierwsze skrzypce grają emocje i to one tworzą
całą powieść. Elio dzieli się z nami swoimi obawami, lękami i zastanawia
się nad tym, co tak naprawdę czuje. Odkrywa siebie pośród spokojnych
letnich dni, które w połączeniu z opisanym wcześniej klimatem, upływają w
zwolnionym tempie. Chłopak poszukuje swojego prawdziwego "ja", bada
swoją seksualność. Czytelnik poznaje go i rozpoczyna razem nim
emocjonalną podróż, która ma doprowadzić do ostatecznej odpowiedzi na
wszystkie pojawiające się w powieści pytania i niedopowiedzenia. Trzeci
aspekt, który zapisze się w mojej pamięci, to nieunikniony w przypadku
każdego z nas upływ czasu oraz ogromne znaczenie pojedynczych sytuacji,
wydarzeń i spotykanych ludzi. Nie zdajemy sobie sprawy w jak dużym
stopniu przypadkowe zdarzenia mogą mieć wpływ na naszą przyszłość czy
wręcz zmieniać ścieżki, którymi będziemy w życiu podążać. I właśnie to w
powieści "Tamte dni, tamte noce" odczułam najmocniej.
Myślę, że "Tamte dni, tamte noce" to powieść, w której każdy czytelnik odnajdzie coś innego. Być może do niektórych nie trafi ona w ogóle. I to jest zupełnie w porządku, bo nie wszystkie książki muszą w ten sam sposób oddziaływać na odbiorców. Dodam jeszcze, że opowieść Elio może wzbudzać skrajne emocje - od akceptacji, po zgorszenie i niesmak - takie same, jakie wśród społeczeństwa budzą związki homoseksualne. Kończąc chciałabym zauważyć, że "Call me by your name" ("Nazwij mnie swoim imieniem") to o wiele lepszy tytuł niż "Tamte dni, tamte noce", gdyż w pełni oddaje sens bliskości, o której książka opowiada.
|
Tytuł:
"Tamte dni, tamte noce"
Tytuł oryginału:
"Call me by your name"
Autor:
André Aciman
Ilość stron:
330
Wydawnictwo:
|
Pozdrawiam,
Justyna
Mam w planach ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania :)
Słyszałam o niej wiele różnych opinii - od zachwytów, po całkowite rozczarowania. Ta książka chodzi za mną już od dawna, ale ciągle się wahałam. Po twojej recenzji mam ochotę sięgnąć po nią i przekonać się, czy mi się spodoba. Uwielbiam książki, w których bardzo ważne są emocje. Czuję, że "Tamte dni, tamte noce" przypadłyby mi do gustu. Nie wiem tylko, czy nie mam ochoty poczekać z tą historią aż do wakacji. Wtedy o wiele mocniej odczułabym ten klimat, o którym pisałaś. W książce gorące Włochy, a za oknem śnieg... To raczej nie najlepsze połączenie. Ale coś czuję, że przy następnym zamówieniu nie powstrzymam się i dodam egzemplarz do koszyka :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisana recenzja i cudowny blog! Zostaję tutaj na dłużej:)
Pozdrawiam!
zznosemwksiazkach.blogspot.com
Słyszałam o tej książce przez nominowany do Oscara film, ale nie jestem pewna czy taka tematyka mnie interesuje. Na razie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Kooocham. Uwielbiam tę książkę czego się kompletnie nie spodziewałam. Wiem że to nie jest książka dla każdego, kontrowersyjne opisy (brzoskwinia), poetycki język ale ja jestem zauroczona. Z ogromną przyjemnością sięgnę po inne pozycje tego autora :)
OdpowiedzUsuńJa pomimo wszystko nie sięgnę po tę powieść. Nie wiem... jednak jest dla mnie zbyt kontrowersyjna :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com 💘
Czytałam "Małe życie" i historię związków jednopłciowych unikam szerokim łukiem. Czytało mi się ciężko. Nie jest to aspekt tolerancji, ale są pewne granice, których nie chce przekraczać.
OdpowiedzUsuńKsiążka spoko. Bo czemu nie? :P znam pary homoseksualne i niczym nie różnią się od tych hetero. Jedzą jak my, mają przyjaciół jak my, pracują, uczą się, tylko zakochali się w tej samej płci. Świat niestety lub stety prze do przodu i już dawno wyszłam z założenia, że mnie to nic nie zdziwi. Nie robią mi krzywdy więc niech sobie żyją :) Ciekawa jestem jak się skończyła ta książka :)
OdpowiedzUsuńTym razem zaczęłam od obejrzenia filmu :) Bardzo gorąco polecam — przejmująco smutny. Mam nadzieję, że książka będzie równie dobra.
OdpowiedzUsuńKinga
Właśnie przeczytałam "Woła mnie ciemność" która traktuje o związkach homoseksualnych. I nie poczułam żadnego zgorszenia. Miłość to miłość. Każdy ma do niej prawo. Po tę pozycje pewnie też z czesem sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina :)
Jest w moich najbliższych planach czytelniczych. :)
OdpowiedzUsuń