"Fox" - Frederick Forsyth



Większość rodzajów broni działa dokładnie w taki sposób, jakiego oczekujesz. Większość rodzajów broni możesz kontrolować. Ale co, jeśli najgroźniejszą bronią na świecie nie jest inteligentny pocisk ani okręt podwodny, ani nawet sztuczna inteligencja wygenerowana przez program komputerowy? Co jeśli jest nią siedemnastoletni chłopak o niewyobrażalnie błyskotliwym umyśle, który potrafi przechytrzyć wysoko wykfalifikowane profesjonalne służby bezpieczeństwa na całym świecie, przejąć kontrolę nad uzbrojeniem i sprawić, by przeciwko supermocarstwom obróciła się ich własna broń? Jak cenny byłby taki człowiek? I do czego byś się nie posunął, żeby mieć go po swojej stronie? Trwa wyścig z czasem, by przechwycić bezcenny cel zanim wpadnie w niepowołane ręce i zaburzy światową równowagę sił.
Pierwszym uczuciem po zakończeniu lektury była ulga. Drugim wrażenie, że zostałam oszukana. Opis był dla mnie bardzo intrygujący i zachęcający. Okazało się, że wprowadził mnie w błąd. Nastawiłam się na książkę w rodzaju filmu „Who Am I. Możesz być kim zechcesz”. Myślałam, że uzdolniony „informatycznie” siedemnastolatek chory na zespół Aspargena będzie centralnym punktem całej historii. A był, sama nie wiem, tematem pobocznym? Jego wątek w żaden sposób nie został rozwinięty. Suche informacje i macosze potraktowanie postaci chłopaka bardzo mi się nie podobało i w efekcie miało duży wpływ na moją opinię.
„Fox” czyta się jak stronę internetową serwisu informacyjnego. Najświeższe wiadomości z całego świata okraszone komentarzem tzw. specjalistów. Krótkie rozdziały podzielone są na wiele części, przeskakiwanie z jednego kontynentu na drugi, polityka, polityka i polityka. Sam temat włamywania się do najlepiej strzeżonych baz danych i przejmowania sterowania np. okrętem był zaledwie muśnięty. Coś, co w moim odczuciu miało być bazą i fundamentem książki, zostało przedstawione ogólnikowo, pobieżnie i zajęło może całe trzy strony. Myślałam, że cyberprzestępczość będzie wylewać się z tej książki wielkim strumieniem. Autor zbudował jednak skuteczną tamę zajmując się innymi tematami i o hakerach było niestety niewiele. Czytelnikowi zaserwowano porządną dawkę polityki. Nie ma miejsca na własną opinię. Te kraje są dobre i już. Tamte są złe i tyle. To fakty czy domysły? Nie ma akcji. Jest za to pełno nazwisk, stanowisk i nazw organizacji. Brakuje tej książce kręgosłupa, który utrzymałby wszystkie wiadomości w pionie i połączył w zwięzłą całość. I brakuje tej książce również bohaterów będących pogłębionymi postaciami, które oprócz tego, że są, czują, przeżywają i mają w sobie jakiekolwiek emocje.
Jest to pierwsza pozycja autorstwa Fredericka Forsytha, którą przeczytałam. I ostatnia. Pomimo wielu pozytywnych opinii na temat poprzednich jego książek nie planuję po nie sięgnąć. Lektura „Fox’a” skutecznie usunęła taki pomysł z mojej głowy. Co prawda nie czytam często książek o tematyce politycznej i sensacyjnej. Możliwe, że dla fanów gatunku najnowsza książka Forystha okaże się strzałem w dziesiątkę. Żałuję, że dla mnie okazała się strzałem niecelnym.
Tytuł: 
"Fox"
Autor:
Frederick Forsyth
Ilość stron:
345
Wydawnictwo:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz